3.4.12

wiem,że nic nie wiem ...

Oj dawno mnie tu nie było ...niektórzy  podstępem mnie zwabiają w sieć blogowni ;) A ja po prostu jakoś tak ostatnio wolałam poczytać papierowe i namacalne rzeczy :) Pewne decyzje za mną ,pewne przede-mną , wnioski też wyciągnięte...wiem ,ze niektórych ludzi trzeba unikać ,z niektórymi żyć na dystans ,a niektórych wielbić za to że są i cała życiowa prawda :) Tyle wiem!!! a czego nie wiem...już tak mam ,że nawet jak coś wiem na dany temat,a mam ochotę się jeszcze pozagłębiać to podchodzę do sprawy jak Sokrates-w ten sposób zaczęłam pochłaniać książki o fotografii i o to wnioski -jak się okazuje wiem sporo,ale też pewne rzeczy umkły zupełnie i jak się okazuje "robione na czuja "całkiem dobrze się miały...aczkolwiek robione były trochę naokoło...no i niestety jak się też okazuje na rynku sporo pozycji "lejemy wodę "plus ładne zdjęcia...Więc czytamy, czytamy w międzyczasie porządkujemy, skręcamy zjeżdżalnie do samochodów ,i mamy w zamiarze domek z kartonu po lodówce, ach no i jeszcze ozdoby świąteczne...jeśli nie przegadamy dziś popołudnia z M. i coś uda się wydłubać ;) Święta tradycyjnie w rozjazdach, strasznie ciągnie mnie do domu rodzinnego,strasznie....choć dopiero wróciłam...Adaś cały czas mnie zaskakuje, widać początki upartości i dożenia do wyznaczonego celu, czasem nie zważa na nic, chciałabym by wyrósł na takiego człowieka, który będzie uparcie realizował swoje marzenia...mam nadzieję ,ze nie przegapię tego etapu i będziemy długo rozmawiać o tym o czym marzy i że będzie marzyć umiał,żeby nigdy pogłowie nie kołatały mu się myśli ,że coś się nie da, że ja nigdy ...zawsze się da trzeba tylko pokombinować :))  Tylko przykład musi mieć ...stąd podjęte zostały pewne decyzje i trzymam się ich kurczowo-zwłaszcza ,że mam wsparcie w P.!!!