1.1.13

Poraz kolejny...

Po raz kolejny świat przekonuje mnie ,zen ie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Taka równowaga sil w przyrodzie. Szkoda tylko ze okupiona tak wielkim stresem...mam nadzieje tylko ze drugi maciupek nie ucierpiał z powodu przewrotu życiowego rodzicielki ,póki co podskakuje w brzuchu radośnie :) starszy maciupkiem już takim nie jest, ale swoje chyba tez przeżył ,nerwu okropny się zrobił, ale nie dziwę się na nerwy się ostatnio napatrzył i niestety doświadczył na własnej skórze...Tak oto  znienawidzony domek na wsi zamieniliśmy w przytulne mieszkanko w mieście, nigdy nie byłam zwolennikiem wsi ,choć z przyczyn losowych zawsze sobie wmawiałam ze przecież fajnie...ale fajnie jest tu i teraz, zawsze ciągnęło mnie do ludzi ,a nie na odludzie,muszę widzieć ze życie tętni blisko ,by nie uschnąć ,ot taka natura moja ludzka. Nowy rok ,nowe miejsce, nowy członek rodziny całkiem niedługo...i choc wiem ze łatwo nie będzie, to ciesze się ogromnie, może to ta cześć sinusoidy życiowej z której się radośnie zjeżdża ,a nie na którą się wspina...ogromna mam nadzieje, ze 2013 będzie pełen spokoju i radości. I o ile  2012 nie był zły, dużo dobrego się wydarzyło, bardzo dużo mnie nauczył los,oj bardzo dużo ,czasem przyjemnie,a czasem bardzo boleśnie to i tak bardzo bardzo chce żeby 2013 był lepszy ,chociażbym niej stresu proszę proszę proszę......