29.11.11

o robieniu czegoś dla siebie

Kilka dni temu odwiedziła nas przesympatyczna para znajomych.Gadamy, gadamy dzieci się bawią i pada pytanie " a Ty robisz coś dla siebie?" oczywiście pytający miał na myli jakaś twórczą pracę -pierwsze co przyszło mi do głowy to yhm... no właśnie jak to zakorzenione w człowieku jest.."nie, NIC no bo i kiedy " No tak no tak i temat się zakończył. niby nic a w głowie siedzi i kołacze jak to nic -PRZECIEŻ KOCHAM a w tym kochaniu zawiera się wszystko: uczymy się siebie nawzajem na nowo,oswajamy rzeczywistość i za każdym razem widzę coś innego,uczę się żyć z szeroko otwartymi oczami! i ciągle widzę ze popełniam błędy i ciągle uczę się na nowo co znaczą słowa i czy znaczą to co chce usłyszeć czy zupełnie coś innego, codziennie zatrzymuje czas na fotografiach by wracać do nich i z niedowierzaniem stwierdzać, że czas jednak szybko ucieka a moje dziecko zmiana się .Tworze, tak! ,tworze atmosferę wymarzonego domu,celebruje drobiazgami mijający czas,robię dekoracje parapetu by Adaś wiedział,że to drobiazgi tworzą piękna całość,ciągle wymyślam nowe zabawy i zabawki dla A....  Dużo mogłabym wymieniać rzeczy materialnych i nie materialnych które robię odkąd jestem mamą-ale najważniejszą rzeczą którą tworze jest więz z moimi mężczyznami-ciągle zmeiniająca się i coraz mocniejsza. Tylko dlaczego na pytanie co robię dla siebie odpowiadam nic- być może dla tego ze pierwsze o czym myślę to  praca za pieniądze,lub taka która kiedyś nimi zaowocuje,myślę o rozwoju o kursach o uczeniu się-jak głęboko wryty jest obraz kobiety domowej --robiącej przysłowiowe "nic",skoro pojawia się jako pierwsze co przychodzi na myśl...I komu zawdzięczam taki oobraz??? Komu zależy na tym by każda  "mama wracała do pracy",już szybko "robiła w końcu coś dla siebie "," nie "marnowała się w domu", przeraża mnie to naprawdę -kto na siłę i wszystkimi możliwymi kanałami wpaja nam, że dziecko zabiera nam życie, możliwości,rozwój,siebie ???Słysze czasem,że mama zapomina o sobie,że się zaniedbuje,że pora wysłać dzieci do żłobka tu dzież przedszkola i zrobić coś ważnego.A co jest ważniejszego od budowania więzi porozumienia z własnym dzieckiem, od pokazywania mu świata i tłumaczenia go, rozkładania na czynniki pierwsze? To nie jest poświęcenie, to właśnie jest robieni czegoś dla siebie (nigdy dotąd przez 27 lat życia nie nacieszyłam się jesienią jak w tym roku),nigdy nie miałam tyle cierpliwości i takiej ciekawości jaka zaraża mnie Adaś, rodzicielstwo jest lepsze od najlepszej szkoły zarządzania czasem,warsztatów rozwoju inteligencji emocjonalnej i kreatywności, negocjacji i zrozumienia.Nie poświęcam się, nie czuje tego tak -wręcz przeciwnie rozwijam się i daje mi to ogromna radość i wydaje mi się że nie potrafiłabym dzielić siebie między prace a dziecko -nie przenosząc na niego frustracji biegnąc w to i z powrotem z językiem na brodzie by spędzić z dzieckiem tą "godzinę dziennie " ważniejsza jakościowo jak to się ładnie tłumaczy - nikogo tu nie osadzam nie oskarżam nie buntuje !!! To po prostu mój wybór, mój i nie tylko mój przeglądając setki blogów zauważyłam że jest tysiące mam,które celebrują radość bycia rodzicem,tworzą z dziećmi piękne rzeczy,przez co uczą, że świat nie jest tylko taki jak pokazuje pan/pani w telewizji...tylko dlaczego o tym nikt nie mówi głośno ? wstydzimy się tego -nie pracuje zawodowo często równa się ze stwierdzeniem siedzę w domu z dzieckiem...a to już kojarzy się jednoznacznie-a przecież tak nie jest. Kiedyś na zajęciach z podstaw filmowania, przedstawialiśmy się pani prowadzącej" ja pracuję" ja nie pracuję" na zmianę a koleżanka Izanna powiedziała -"wychowuje dwóch synów" i zapadła cisza... dziś Izanna dziękuje Ci za to i za te łzy jak grochy kiedy zgubiłaś kurtkę ale nie kurtka była ważna tylko kamyczek od synka który był w kieszeni...

19.11.11

lustro

Lubie siebie, brzmi tak nie skromnie... lubię patrzeć na siebie-od niedawna-uśmiecham się do siebie w lustrze i czuje dumę-nie z tego jak wyglądam-ale z tego że potrafię to zrobić. Nie było łatwo,ile z nas tak naprawdę kocha siebie? ile z nas potrafi patrzeć na siebie i myśleć jest oki ? Jak każdy, mam coś co mogłabym zmieniać poprawić ...ale tu nie o to chodzi -kochać siebie tak by móc uśmiechnąć się do lutra to znaczy być wobec siebie szczerym,patrzeć na siebie i myśleć to ja-tak wyglądam -taka jestem- po prostu.Kilka lat temu jednym z zadań z malarstwa był autoportret-pani kulka zażyczyła sobie malarstwo i ołówek- pamiętam do dziś jak długo zbierałam sie do tego -niby twarz znam przecież co dzień widzę siebie swoje odbicie, ale jednak nie tak do końca wszystko trochę z przymrużeniem oka -bo może lustro oszukuje, bo może jak patrzy ktoś inny to wygląd ciut inaczej,a tu nie !!! trzeba przyjrzeć się sobie dokładnie każda kreska każda kropka-- w końcu to portret...łatwo nie było, i nie chodzi tu o walory estetyczne czy umiejętności warsztatowe-a o zmierzenie się z sobą samym-mam te prace do dziś,ołówek wyszedł nie skromnie mówiąc bardzo dobrze-lubię tę pracę,inaczej rzecz się miała z malarstwem-patrze na to "dzieło " i dziś już wiem dlaczego tak trudno było sobie z nim poradzić-portret malowany był na zajęciach -trzeba było pokazać się takim jakim się jest-łatwo to było zrobić w domu patrząc po tysiąc razy w lusterko,i zastanawiając się czy ja to ja czy akceptuje to co widzę czy przyznam się do tego co widzę. Patrze na malowany autoportret i widzę maskę-nie siebie ale kogoś kim wtedy chciałam być ,nie siebie raczej karykaturę- nie da się oszukać uciec od siebie, udawać, podchodząc do lustra mrużyć oczy i myśleć w innym świetle na pewno byłby lepiej...Pokochałam siebie i swoje ciało gdy pokochał je P., ale nadal było to właśnie takie patrzenie na siebie z przymrużeniem,dopiero gdy moje ciało stało się pierwszym domem dla Adasia-pokochałam je naprawdę-oczywiście naoglądałam się wcześniej zdjęć rozstępów i całej tej "propagandy-pociążowej" i początkowo ze strachem patrzyłam na rosnący brzuch-ale wraz z pierwszymi kopniakami nauczyłam się traktować je z czułością, nigdy nie byłam tak piękna jak w czasie ciąży-strasznie żałuje ze nie mam takich zdjęć-ciało kobiety w ciąży jest piękne nie dlatego że wszystko co przyciąga wzrok staje się pięknie okrągłe-tylko dlatego ze jest pełne miłości- oto ja w we mnie nowe życie...
Dzis zaglądam w lustro i ... nie widzę kompleksów, poszczególnych części, skory, piegów,krostek, widzę silną kobietę, szczęśliwą spokojną i dająca sobie radę- siła i spokój jaką dało mi odnalezienie siebie-fizyczność i duchowość stały się jednym -nie dziele siebie na ta która widać i tak która czuje i chowa się przed światem, nie mam muru pomiędzy- jestem ja-czasem potwornie zmęczona po nieprzespanej nocy, czasem bez makijażu, czasem z "na szybko"spiętymi włosami-ja nie rozwarstwiona, nie podzielona,bez maski -taka do której uśmiecham się i myślę no! wreszcie jesteś !!!

14.11.11

Wrzos na parapecie

Nigdy nie byłam osoba systematyczna -stąd wpisy na blogu będą raczej podsumowaniem minionego czasu niż codzienną relacja.Taka forma -będzie chyba lepsza -pozwoli z dystansem spojrzeć na uciekający czas.Wróciłam od rodziców -pełna energii i optymizmu-żeby nie zapomnieć-tych pięknych ostatnich dni  słonecznej jesieni - przywiozłam wrzos-stoi na oknie i przypomina-bądź tu i teraz -ciesz się !!! Właśnie skończyłam dekorować "doniczkę" chlapu chlapu malu malu trooche wstążki i jest :) Niech tam zdobi okno i cieszy oko bo za oknem... smutno szaro ponuro, a jeszcze kilka dni temu było tak pięknie.Wykorzystaliśmy z Adasiem jesień ile się dało były długie spacery, zabawy w a ku ku wśród kolorowych drzewek i szuranie w liściach ,zbieranie żołędzi które Adsko odrywał od czapeczek i dużo dużo zdjęć które teraz muszę uporządkować i wywołać -chyba będzie potrzebny osobny album jesienny :)
Od pamiętnego snu minęło sporo czasu-nadal jestem pod jego wrażeniem -nadal działa spokój i radość,ostatnio -tym razem już u rodziców przyśniłam się sobie-znowu ja i znowu inna- i znowu znacząco-niesamowite jest oglądanie siebie stojąc obok- tak niesamowitość to domena snów- trzeba jej trochę przenieść do codzienności stąd pomysł na symbole które mam zamiar poumieszczać w domu ale o tym na razie ciiii :)