19.11.11

lustro

Lubie siebie, brzmi tak nie skromnie... lubię patrzeć na siebie-od niedawna-uśmiecham się do siebie w lustrze i czuje dumę-nie z tego jak wyglądam-ale z tego że potrafię to zrobić. Nie było łatwo,ile z nas tak naprawdę kocha siebie? ile z nas potrafi patrzeć na siebie i myśleć jest oki ? Jak każdy, mam coś co mogłabym zmieniać poprawić ...ale tu nie o to chodzi -kochać siebie tak by móc uśmiechnąć się do lutra to znaczy być wobec siebie szczerym,patrzeć na siebie i myśleć to ja-tak wyglądam -taka jestem- po prostu.Kilka lat temu jednym z zadań z malarstwa był autoportret-pani kulka zażyczyła sobie malarstwo i ołówek- pamiętam do dziś jak długo zbierałam sie do tego -niby twarz znam przecież co dzień widzę siebie swoje odbicie, ale jednak nie tak do końca wszystko trochę z przymrużeniem oka -bo może lustro oszukuje, bo może jak patrzy ktoś inny to wygląd ciut inaczej,a tu nie !!! trzeba przyjrzeć się sobie dokładnie każda kreska każda kropka-- w końcu to portret...łatwo nie było, i nie chodzi tu o walory estetyczne czy umiejętności warsztatowe-a o zmierzenie się z sobą samym-mam te prace do dziś,ołówek wyszedł nie skromnie mówiąc bardzo dobrze-lubię tę pracę,inaczej rzecz się miała z malarstwem-patrze na to "dzieło " i dziś już wiem dlaczego tak trudno było sobie z nim poradzić-portret malowany był na zajęciach -trzeba było pokazać się takim jakim się jest-łatwo to było zrobić w domu patrząc po tysiąc razy w lusterko,i zastanawiając się czy ja to ja czy akceptuje to co widzę czy przyznam się do tego co widzę. Patrze na malowany autoportret i widzę maskę-nie siebie ale kogoś kim wtedy chciałam być ,nie siebie raczej karykaturę- nie da się oszukać uciec od siebie, udawać, podchodząc do lustra mrużyć oczy i myśleć w innym świetle na pewno byłby lepiej...Pokochałam siebie i swoje ciało gdy pokochał je P., ale nadal było to właśnie takie patrzenie na siebie z przymrużeniem,dopiero gdy moje ciało stało się pierwszym domem dla Adasia-pokochałam je naprawdę-oczywiście naoglądałam się wcześniej zdjęć rozstępów i całej tej "propagandy-pociążowej" i początkowo ze strachem patrzyłam na rosnący brzuch-ale wraz z pierwszymi kopniakami nauczyłam się traktować je z czułością, nigdy nie byłam tak piękna jak w czasie ciąży-strasznie żałuje ze nie mam takich zdjęć-ciało kobiety w ciąży jest piękne nie dlatego że wszystko co przyciąga wzrok staje się pięknie okrągłe-tylko dlatego ze jest pełne miłości- oto ja w we mnie nowe życie...
Dzis zaglądam w lustro i ... nie widzę kompleksów, poszczególnych części, skory, piegów,krostek, widzę silną kobietę, szczęśliwą spokojną i dająca sobie radę- siła i spokój jaką dało mi odnalezienie siebie-fizyczność i duchowość stały się jednym -nie dziele siebie na ta która widać i tak która czuje i chowa się przed światem, nie mam muru pomiędzy- jestem ja-czasem potwornie zmęczona po nieprzespanej nocy, czasem bez makijażu, czasem z "na szybko"spiętymi włosami-ja nie rozwarstwiona, nie podzielona,bez maski -taka do której uśmiecham się i myślę no! wreszcie jesteś !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz