21.12.12

prywatny koniec świata

Prywatny koniec świata ,już chyba za mną... Ludzie martwią się kataklizmami ze strony żywiołów ,a tu inni ludzie potrafią od tak zrobić komuś koniec świata w prezencie. Coś się skończyło, coś pękło padło dużo nieprzyjemnych słów, bo ktoś niby chcąc dobrze potrafi porządnie dać po mordzie, by za chwile odwrócić to tak,że sami sobie na to zasłużyliśmy. Kolejny raz tracę wiarę w ludzkie zrozumienie, już doskonale wiem, dlaczego nie powinno mówić się -ze się kogoś rozumie -o ile samemu nie było się w identycznej sytuacji. Można powiedzieć staram się zrozumieć co czujesz i tyle...Kolejna lekcja od życia ,nie wybielam czegoś co jest czarne, nie tłumaczę, zamykam za sobą drzwi. Zostawiam wszystko samo sobie," przewróciło się niech leży..."Czas zacząć nowy etap, jak sobie poradzę, nie wiem ,mam nadzieję,że będzie lepiej, o ile znów ktoś nie wsadzi swoich pazurów tam gdzie nie trzeba. Ile łatwiej było by żyć ,gdyby każdy zajmował się swoimi sprawami ,gdyby nikt nie znał życia lepiej od nas...Ktoś kiedyś powiedział ,ze co nas nie zabije to nas wzmocni ,ja słyszałam, że co nas nie zabije to nas dopadnie później , no zobaczymy...Jedyny plus tej całej sytuacji ,mam wrażenie,że kocham jeszcze bardziej, mimo wszystko...