19.5.13

JUż nie "nastroje"

Od 7 maja, juz "nas czworo"... spora rodzinka 2 plus 2. Po urodzeniu Adasia nie mialam traumy wspominałam dobrze ten dzien i pamietam do dziś , siedzenie na krzeslku w oczekiwaniu na "łożko", panie ktore mnie przyjmowały ,wydaje mi sie że te same... niemiła pania doktor która i tym razem się pojawiła, ugryziona reke P. , sympatyczne panie położne i ten najpiekniejszy obrazek- jak P. trzyma adaska a on wpatruje sie w niego wielkimi czarnymi ślepkami... Balam sie jak bedzie tym razem ,bo  pierwszy poród wydałwał mi sie luksusem-chocby ta pojedyncza sala. I balam sie balam jak holera ,ze tym razem nie bedzie tak fajnie i tu zycie zaskoczyło mnie niesamowicie, nie dosc ze ta sama sala, obecnosc P. i wiekie wielkie wsparcie( tego napewno nigdy nie zapomne) to jeszcze dwie przecudowne kobiety ,które zorbily wszystko ,zeby przyjście Tomasza na świat było dla nas osobistym cudem...zaczynam od nowa wierzyć w ludzi, że sa tacy z otwartym sercem, tacy po prostu dla innych ,bezinteresownie, robią i zachowuja sie tak jak czuja nie tak jak wypada... O kochana pani F... bardzo chciałabym ,żeby dane bylo nam jeszcze kiedyś sie spotkać. :)

8.2.13

o szczęsciu i opornikach

Tym razem o szczęściu -o tym że czasem trwa bardzo krótko ,a czasem permanentnie podsycane może nawet przejść w stan stały i już, już człowiek się cieszy i chce je dzielić i mnożyć z innymi a tu ...no niestety ...trafiamy na opornik -koniec dalej nie pójdzie- opornik to w tym wypadku taki ktoś kto nie może przełknąć czyjegoś szczęścia. Mogłabym tu wyróżnić kilka rodzai oporników/przypomina mi sie fizyka / opornik -dobrze ze choć ty masz to szczęście- to tak typ -który nie cieszy sie ,ale też nie zazdrości- ot fajnie masz no to miej . Opornik zazdroszczący -oj tu gorzej ,bo jak się nie daj boże potwierdzi ,że faktycznie człowiek chwilowo szczęśliwy -to koniec, przeżyć nie może , stara się to szczęście umniejszyć, ale w taki sposób ,że niby nic ,fajnie ciesze się z tobą ..ale tak pod skórą czujemy ze ojjj będzie bolało, ojjj albo opornika ,albo jego bliskich ,ze jak to tak ktoś ma sie dobrze a Opornik nie ??? no i trzecia forma opornika -tą niestety spotkałam ostatnio i dość boleśnie doświadczyłam , przez chwile na szczęście ,jak się okazuje mój mozg  nie zaćmił się do końca hormonami ciążowymi i czuwa :) Opornik - ja ci to szczęście zniszczę-mówisz takiemu opornikowi nieopatrznie- jestem szczęśliwa ,naprawdę- opornik przymruża oczy niby sie cieszy ale już knuje już już... zaraz coś wyszuka ,zaraz zaraz ooo mam ! wpada na pomysł a nad  główka żaróweczka niczym u pomysłowego Dobromira- aaa już Cie mam i uderza w najczulszy punkt , wyszukując zjawiska których nie ma i nie było ale.... no cóż opornik je widzi !!! mało tego  jest pewny ze ma z nimi do czynienia i tak przekonywająco o tym opowiada ze prawie człowiek wierzy...Na szczęście są takie przypadki Przewodników- używając już fizycznych sformułowań- to taki człowiek który choc by nie wiem co cieszy się z Tobą !!! Cieszy się i pokazuje jeszcze jaśniejsze strony jasnego i inspiruje do podsycania szczęścia, z takimi przewodnikami można to szczęście dzielić  ,baaaa ono się mnoży SAMO!!!! i ja mam szczęście takich przewodników spotykać czasem na swojej drodze, naprawdę potwierdzam !!! i kocham całym sercem- za to że można godzinami o tym szczęściu i nawet przez chwile nie zobaczysz błysku zazdrości nawet iskierki tylko samego siebie odbitego w ich  spojrzeniu -samego siebie, szczęśliwego człowieka...

1.1.13

Poraz kolejny...

Po raz kolejny świat przekonuje mnie ,zen ie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Taka równowaga sil w przyrodzie. Szkoda tylko ze okupiona tak wielkim stresem...mam nadzieje tylko ze drugi maciupek nie ucierpiał z powodu przewrotu życiowego rodzicielki ,póki co podskakuje w brzuchu radośnie :) starszy maciupkiem już takim nie jest, ale swoje chyba tez przeżył ,nerwu okropny się zrobił, ale nie dziwę się na nerwy się ostatnio napatrzył i niestety doświadczył na własnej skórze...Tak oto  znienawidzony domek na wsi zamieniliśmy w przytulne mieszkanko w mieście, nigdy nie byłam zwolennikiem wsi ,choć z przyczyn losowych zawsze sobie wmawiałam ze przecież fajnie...ale fajnie jest tu i teraz, zawsze ciągnęło mnie do ludzi ,a nie na odludzie,muszę widzieć ze życie tętni blisko ,by nie uschnąć ,ot taka natura moja ludzka. Nowy rok ,nowe miejsce, nowy członek rodziny całkiem niedługo...i choc wiem ze łatwo nie będzie, to ciesze się ogromnie, może to ta cześć sinusoidy życiowej z której się radośnie zjeżdża ,a nie na którą się wspina...ogromna mam nadzieje, ze 2013 będzie pełen spokoju i radości. I o ile  2012 nie był zły, dużo dobrego się wydarzyło, bardzo dużo mnie nauczył los,oj bardzo dużo ,czasem przyjemnie,a czasem bardzo boleśnie to i tak bardzo bardzo chce żeby 2013 był lepszy ,chociażbym niej stresu proszę proszę proszę......